Popołudnia Bezkarnie Cytrynowe Songtext - Coma

Popołudnia Bezkarnie Cytrynowe - Coma

Nad miastem różowe łuny pulsują po zmroku
Bezkształtne wagony złudzeń sterują do domów
Nie zasną zmęczeni słońcem stalowej równiny
Latarnie bezwiednie mruczą szalone modlitwy

Jak marnie w tunelach pędu trwoniło się siły
Nieważne od kiedy bez lęku polegam na ciszy
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Zaprawdę niewiele zabrakło a byłbym cię stracił

Nie wiem komu i jak
Podziękować za los
Co nasycić się dał
Współistnieniem przez nasz
Podwójny czas

Bezkarne żółte południe oddycha przytomnie
Przeważnie pijemy wódkę przy stole w ogrodzie
Niestraszne kosmiczne dziury i groźba wieczności
To zabawne jak nic nie znaczyłby świat bez miłości

Nie wiem komu i jak
Podziękować za los
Co nasycić się dał
Współistnieniem przez nasz
Podwójny czas

Popołudnia bezkarnie... cytrynowe
Popołudnia bezkarnie... cytrynowe

Słońce na wylot przenika przez głowę
Życie mi płynie przy tobie cytrynowe, cytrynowe
Szczęście na co dzień odbiera mi mowę
Popołudnia bezkarne i cytrynowe, cytrynowe

Słońce na wylot przenika przez głowę
Życie płynie przy tobie cytrynowe, cytrynowe
Szczęście na co dzień odbiera mi mowę
Popołudnia bezkarne i cytrynowe, cytrynowe


Video: Popołudnia Bezkarnie Cytrynowe von Coma

Teilen

Zeige deinen Freunden, dass dir Popołudnia Bezkarnie Cytrynowe von Coma gefällt:

Kommentare